sobota, 28 listopada 2020

Czy „Joker” to naprawdę aż tak dobry film?

Taka ze mnie miłośniczka kina, że po ponad roku od polskiej premiery obejrzałam „Jokera” Todda Phillipsa. I co? Zachwyt, uwielbienie, wielki żal, że nie byłam na tym w kinie? No… Nie. 

Odwlekałam obejrzenie tego filmu przede wszystkim dlatego, że bałam się, że będę po nim smutna, przygnębiona, a rok 2020 jest już naprawdę wystarczająco ponury. I w pewnym sensie miałam rację - trudno po seansie tak od razu, zupełnie bezrefleksyjnie, wrócić do swoich zajęć. 

Ukazane w „Jokerze” Gotham jest okropnym miastem. Kwitnie tam przemoc i nienawiść do wszelkiej odmienności, liczą się jedynie pieniądze i pozycja. Ma to w jakiś sposób obrazować nasze społeczeństwo, w którym zapewne też nie byłoby miejsca dla Jokera. Bo możemy mu współczuć, możemy go żałować, ale czy widząc w komunikacji miejskiej mężczyznę, który śmieje się bez powodu na cały głos, naprawdę każdemu i każdej z nas udałoby się wpaść na to, że to jakaś przykra choroba?

Chyba wszyscy w swoim życiu byliśmy jednocześnie i mieszkańcami Gotham niszczącymi Jokera, i samym Jokerem. 

A co mi się nie podobało? 

Przede wszystkim - brakuje mi w tym filmie subtelności. Wszystko jest jasne i oczywiste; niczego nie trzeba się domyślać. W historii, która opowiada o losach bardzo nieszczęśliwego człowieka, ten brak delikatności zwyczajnie przeszkadza. 

Po drugie, gdy Arthur Fleck zaczyna czynić zło, trudno nie pomyśleć sobie „hehe, dobrze im tak!. Przecież nie „ukarał” nikogo, kto nie miałby czegoś na sumieniu. I w samej tej myśli jest coś wręcz... nieludzkiego. Takie emocje nie mogą wnieść niczego dobrego do naszego życia. 

Najbardziej natomiast chyba przeszkadza mi przedstawienie osoby chorej psychicznie, która krzywdzi innych, w dodatku w bardzo brutalny sposób. I znów - niby nie można się dziwić, że tak się te sprawy potoczyły (sam Joker wspomina, że w takim środowisku nawet zdrowy człowiek by zwariował), ale jednak mamy tu do czynienia z nieobliczalnym wariatem, który w każdej chwili może wyciągnąć broń. 

Czy zatem „Joker” to zły film?

A skąd! Warto go obejrzeć choćby dla pięknych zdjęć, rewelacyjnej muzyki i wspaniałej (!) roli Joaquina Phoenixa. Po prostu uważam, że nie jest wybitny; jest w porządku. 

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz