piątek, 19 lipca 2019

Czy warto wybrać się na marsz równości?

Jest teraz taki okres, że w wielu polskich miastach organizowane są (były lub będą) marsze równości. Jeśli zastanawiacie się, czy warto wziąć udział w takim wydarzeniu, to zdecydowanie TAK!

Jestem zwolenniczką wyrabiania sobie własnej opinii na różne tematy. Być może film, który wszyscy krytykują, stanie się moim ulubionym? Może ta książka wcale nie jest taka nudna? Myślę, że takie podejście jest bardzo dobre, bo w końcu któż wie lepiej, co mi się podoba, niż ja sama? To, co ktoś inny uważa za głupie i nieciekawe, dla mnie może być wspaniałym doświadczeniem. A marsz równości zdecydowanie należy do tych wydarzeń, o których trudno się wypowiadać, jeśli nie widziało się go na własne oczy i nie odczuło na własnej skórze.

Oczywiście, możecie zostać w domu, obejrzeć relację na czyichś Insta Stories, zdjęcia w internecie, ale to nie sprawi, że uda wam się poczuć tę niesamowitą atmosferę, którą trudno opisać słowami. Wyobraźcie sobie, że przytula się do was sto puchatych szczeniaczków naraz. Już? No, to na takim marszu jest jeszcze lepiej!

Wbrew pozorom marsze równości nie są dedykowane jedynie osobom LGBT, ale wszystkim, którzy popierają ideę równości. A ja ją popieram! I wierzę, że każda i każdy z nas zasługuje na miłość, szczęście i szacunek, więc w zeszłym roku wybrałam się na taki marsz po raz pierwszy w życiu wraz z moją przyjaciółką, kuzynką przyjaciółki i jej dziewczyną. Kogo tam spotkałam? Wszystkich, serio! Znajomą z uczelni, rodziny z dziećmi, pieska w tęczowym ubranku, pary (i te hetero, i nieheteroseksualne), nastolatków i nastolatki, osoby z niepełnosprawnościami.

I chociaż daleko mi do kogoś, kto lubi tłumy, hałas i wielkie imprezy, to czułam się tam naprawdę świetnie. Wielką zaletą takich wydarzeń jest to, że podczas nich wszyscy mogą być tym, kim chcą. Lubisz mocny makijaż, a ciało masz pokryte setką tatuaży? Fajnie! Wolisz ubierać się w luźne dresy i t-shirty niż w kobiece sukienki? No i świetnie! Niektórzy tańczyli w rytm muzyki, inni tylko sztywno szli i się uśmiechali (ja), a jeszcze inni przytulali się, śpiewali. Nie spotkałam się z żadnymi nieprzychylnymi spojrzeniami, za to widziałam mnóstwo wspaniałych, radosnych twarzy – wierzcie mi, takiej serdeczności, takiej delikatności wobec drugiego człowieka nie widuje się codziennie na ulicach. A szkoda. 

Oczywiście, są osoby, które zdecydowanie nie popierają parad równości i je również można na nich zobaczyć (chociaż chyba częściej raczej usłyszeć). Chciałabym nie musieć o tym pisać, ale takie sytuacje nie są zbyt przyjemne i chociaż obecność uczestniczek i uczestniczek marszu w pełni je rekompensuje, to jednak dobrze o tym wiedzieć.
I jak? Wybieracie się w tym roku na jakiś marsz równości?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz